Góry no image

Opublikowany 6 czerwca 2010 | autor Grzegorz Łuczko

35

Bieg Rzeźnika: Wrażenia

2 dni później, 1000 kilometrów dalej i zupełnie inne warunki atmosferyczne. Jestem już w domu, a Bieg Rzeźnika przeszedł do historii. Przyznałem się Marcinowi, że nie chciałem jechać na ten bieg, bo daleko, bo tysiąc spraw na głowie, bo złoty środek i w ogóle. Bo przecież w końcu muszę odłożyć rajdowanie na trochę dalszy plan (ale niezbyt daleko) i na trochę (ale nie nazbyt długo). Rzeźnik był jednak opłacony, partner umówiony, nie miałem wyjścia, przecież nie mogłem zrezygnować w ostatniej chwili, a wierzcie, że takie myśli chodziły mi po głowie…

Ta długa droga, ten wieczór przed startem i ta podbudka o jakiejś skandalicznej porze – 1:30 w nocy! Byłem zniechęcony. Nie miałem zamiaru odpuszczać, ale miałem silne postanowienie – przebiegnę Rzeźnika, a później dam sobie trochę luzu. Już jednak kilkanaście godzin później, zbiegając z połoniny Caryńskiej w błotnym strumieniu i oglądając się co rusz za siebie, czy aby ktoś w ostatniej chwili nas nie wyprzedzi tuż przed metą, wiedziałem, że jestem rajdowym ćpunem. Chcę więcej. Chcę kolejnych wyzwań. Nie potrafię nad tym zapanować.

Sądziłem, że to będzie łatwiejsze. Że po prostu powiem sobie – „odpuszczam na trochę starty i koncentruję się na treningach i innych sprawach”. Wpadliśmy jednak na tę metę w Ustrzykach i uzmysłowiłem sobie, że raz podejmując się ultradystansowego wyzwania człowiek wsiąka w to na dobre. Nie ma ostatecznej wysokości, na której zawiesić można swoją poprzeczkę, zawsze jest coś dalej – kolejne zawody, które przyciągają jak magnes. No i te kolejne marzenia… Udało mi się ukończyć Adventure Trophy, dlaczego miałoby mi się nie udać pokonać Ultra Trail du Mont Blanc? Potrzebuję tylko kolejnego startu, za który dostanę 3 punkty (za Rzeźnika mam 2 punkty, żeby myśleć o starcie w UTMB potrzeba 5 punktów zdobytych w przeciągu 2 lat). No i w ten sposób koło się zamyka. Przecież nigdy nie wyczerpię puli potencjalnych wyzwań, zawodów, w których chciałbym wystartować. Mam (mamy) zajęcie do końca życia…

Wróciłem więc z Bieszczad z jeszcze większym mętlikiem w głowie. Ale walić to! Jestem uzależniony, mówi się trudno. Już umówiłem się na wspólny bieg z Marcinem w grudniu pod Pragą (112km, Prazka Stovka – obaj chcemy jechać za rok na UTMB więc potrzeba nam punktów) oraz na przyszły rok na… no na Rzeźnika, musimy poprawić nasz tegoroczny wynik. A właśnie! Nawet nic nie napisałem jak nam poszło – Bieszczady przebiegliśmy w 11 godzin i 20 minut. Zajęliśmy 12 miejsce. Zadowoleni? Pewnie. Oczywiście mały niedosyt jest, zwłaszcza, że przez większą część trasy kręciliśmy się w okolicach 8 miejsca, ale za Smerekiem niestety opuściły nas siły.

Co tu dużo pisać, prawda jest taka, że ani ja, ani Marcin nie przyłożyliśmy się do treningów przed Rzeźnikiem. Trzeba Wam wiedzieć, że Marcin to cholernie utalentowany gość, gdyby wziął się za porządny trening, to robiłby naprawdę świetne wyniki. Ja z kolei jechałem na oparach tego, co wypracowałem zimą. W marcu i kwietniu raczej obijałem się na treningach. OK, w kwietniu więcej jeździłem na rowerze – to pod Adventure Trophy, ale w maju już cieniowałem strasznie. Robiłem jakieś popierdułkowate wybiegania po 6 czy 8 kilometrów. Oczywiście mój piękny plan treningowy zakładał inny rozwój wypadków, ale jak już pisałem wcześniej, plan swoje, a życie swoje. Nie zrealizowałem go nawet w 10%…

W tej sytuacji te 11 godzin z hakiem wydają się być świetnym wynikiem. Założenia – moje i w dodatku wzięte zupełnie z kosmosu (nie wiedziałem czego się spodziewać po tym biegu, teraz jestem już mądrzejszy i będę wiedział jak pobiec tę trasę za rok) – zakładały czas na mecie 10:59. Nie udało się, ale mimo to jestem bardzo zadowolony. Wystartowałem w Rzeźniku – marzył mi się ten start (nawet jeśli teraz nie bardzo miałem ochotę na niego jechać) już od wielu lat. W zasadzie od pierwszej edycji, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Wreszcie w tym roku się udało. To dla mnie nowe doświadczenie. Nie brałem udziału jeszcze w tego typu biegu. Jak zawsze, nauczyłem się nowych rzeczy, które będą procentować później.

Jeśli chodzi o setki, biegi trailowe czy ultra wydaje mi się, że wszystko u mnie rozbija się już tylko o trening. Wiem jaki sprzęt się sprawdza, znam swoje możliwości, mam doświadczenie w tego typu zawodach, które pozwala mi robić niezłe wyniki nawet jeśli nie przykładam się do treningu. Ale właśnie bez tego ostatniego nie przejdę z poziomu „niezły” do „bardzo dobry”, a przecież o to mi chodzi.

A sam bieg? Błoto. Deszcz. Zachmurzenie. Woda. Mokro. Mokro. Mokro. Fajnie! Naprawdę. Po „lampie” na AT, gdzie przez 3 doby nie mieliśmy w zasadzie ani chmurki na niebie, ta prawdziwie bieszczadzka pogoda odpowiadała mi – wyszliśmy z założenia, że im trudniejsze warunki, tym nasze szansę będą większe. Klasyfikacja końcowa potwierdziła te założenia, doświadczone ekipy rajdowe obstawiły ścisłą czołówkę. Czym innym jest jednak bieganie po asfalcie, nawet w kosmicznych tempach, a co innego taplanie w błocku przez prawie 80 kilometrów. Już na Włóczykiju w lutym zauważyłem, że im warunki trudniejsze, tym większą rolę odgrywa doświadczenie rajdowe, ogólna wytrzymałość, niż sama wydolność.

Z chęcią wybiorę się do Komańczy za rok – chciałbym zakręcić się w okolicach 10:30. Myślę, że to jak najbardziej realny plan.

A Wam jak poszło?

PS. Drugi, a właściwie w tym przypadku pierwszy, zespół Sherpas Raidteam zajął 4 miejsce! Paweł Pakuła razem z Andrzejem Buchajewiczem nabiegali 9:56. Świetna robota panowie!

Zdjęcie: Marcin Rygielski


O autorze

Tu pojawi się kiedyś jakiś błyskotliwy tekst. Będzie genialny, w kilku krótkich zdaniach opisze osobę autora przedstawiając go w najpiękniejszym świetle idealnego, czerwcowego, słonecznego poranka. Tymczasem jest zima i z kreatywnością u mnie słabiuśko!



35 Responses to Bieg Rzeźnika: Wrażenia

  1. borman mówi:

    Właśnie wróciłem z maratonu w Zgorzelcu.
    Jestem spalony na wiór, odwodniony, odparzony.
    Ten start to czyste szaleństwo, dwa tygodnie po ponad 120 km dystansie. „Ściana” złapała mnie już na 15 km i trawała tak aż do mety. Ale za to jak finiszowałem! Te endorfiny! Jesteś rajdowum ćpunem, powiadasz? 🙂

    Pozdrawienia i gratulacje.

  2. Kuerti mówi:

    Borman,

    Ty już widzę przepadłeś 😉 . Może za parę lat ktoś otworzy jakiś ośrodek dla uzależnionych rajdowców/biegaczy 🙂 .

  3. sahib mówi:

    Dzięki za pierwszy wspólny start 🙂
    Tutaj znajdziesz nieoficjalne wyniki:
    http://www.biegigorskie.pl/
    a tutaj, relację live i wywiad ze zwycięzcami:
    http://www.biegigorskie.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=520:bieg-rzenika-na-ywo&catid=40:artykuy-2
    obiecuję zacząć trenować 😉

  4. Sabinchen mówi:

    Kuerti to jednak straszna maruda (wpis sprzed Rzeźnika)!! Jeżeli takie wyniki ma się w czasie obniżonej chęci do biegania, to aż się boję pomyśleć, jak Ty szybko biegasz, jak się do tego pozytywnie nastawisz! 😀

  5. BartekJ mówi:

    Marcin zacznie trenować, Kuertiemu zniechęcenie już przeszło. Strach się bać co teraz pokażą 🙂

    PS Gratulcaje!

  6. Kuerti mówi:

    Marcin,

    Również dziękuję za wspólny start!

    Sabina,

    Jak to co będzie? Za rok wygramy Rzeźnika 😉 .

    Bartek,

    Dzięki!

  7. sahib mówi:

    „Jak to co będzie? Za rok wygramy Rzeźnika”
    Grzesiek,
    mam nieśmiałą propozycję, żeby za rok spróbować nie dać się wyprzedzić żadnemu miksowi.
    Oczywiście pod warunkiem, że nie przyjedzie Magda Łączak… i Sabina 😉

  8. Kuerti mówi:

    Hmm.. jeśli przyjedzie Magda, to „nie dać się wyprzedzić żadnemu miksowi” sprowadzi się do wygranej 🙂 . Oczywiście żartuję z tą wygraną, ale na pewno mamy szansę znacząco poprawić tegoroczny czas.

  9. Maciej mówi:

    Gratulacje, gratulacje. To musiał być morderczy bieg, w morderczym terenie i przy morderczej pogodzie.
    Jak się czuliście w trakcie i po? Jakieś zakwasy? Ból kolan? Stóp? Pleców ?

    Grzesiek. Czy mógłbys rozwinąc ten watek:
    Nie brałem udziału jeszcze w tego typu biegu. Jak zawsze, nauczyłem się nowych rzeczy, które będą procentować później.

    Może się czegoś dowiem …co będzie procentować później.

    I jeszcze jedno. Podczas Festiwalu biegowego w Krynicy będzie trasa 100 km po górach. Nie wiem, czy to jest jakoś punktowane i zaliczane do UTMB, ale warto sprawdzić. Przewyższenia pewnie większe niż w Bieszczadach.

    http://www.festiwalbiegowy.pl/

  10. Maciej mówi:

    Marcin,
    1. Co macie do Sabiny ?
    2. Patrzyłem na wyniki. Bardzo dużo drużyn niekompletnych? Jak to rozumieć? To można biec solo?
    Nikt kto biegł solo nie dobiegł do mety ???
    3. Jakie cut offy / limity obowiązywały ?

    4. Haredcore Was nie kręci ?
    5. Brawa dla partnera Pawła Pakuły. Gość jest z 66 rocznika.

  11. Kuerti mówi:

    Maciej,

    Dziękuję! Czy to był morderczy bieg? Było ciężko – ale przecież i tak wszystko rozbija się o wytrenowanie i dobranie odpowiedniego tempa. Nie czułem się zbyt dobrze przygotowany, ale tempo, którym się poruszaliśmy (dla mnie to było mocne tempo) było ok. Nie miałem większego kryzysu na trasie – najsłabiej czułem się na podejściu pod Wetlińską. Bolały mnie za to plecy, już nie pierwszy raz i muszę się tym koniecznie zająć. Taki jakby ucisk pomiędzy kręgami, najbardziej mi to dokuczało oczywiście przy zbiegach. Na kolana na szczęście nie narzekałem – odpukać – nie mam z nimi problemów. Stopy całe i bez odcisków. Na nogach Brooksy Cascadia (rewelacyjne buty!), cały czas miałem mokro w butach, ale to nie był problem.

    Co do rozwinięcia: „Nie brałem udziału jeszcze w tego typu biegu. Jak zawsze, nauczyłem się nowych rzeczy, które będą procentować później.”

    Chodzi mi przede wszystkim o utrzymanie wysokiego tempa pomimo zmęczenia, czy później zmuszania się do biegu pomimo bólu. Tego cały czas trzeba się uczyć, trzeba się przełamywać, żeby wiedzieć, że to możliwe. Dużo w tym roku dały mi te 3 staty w biegach ulicznych (5,10,21km) jeśli chodzi o finiszowanie, nawet właśnie na tak długich zawodach jak Rzeźnik, czy wcześniej Włóczykij. Świadomość, że przebiegłem Rzeźnika na pewno pozytywnie wpłynie na moje kolejne starty w ultra.

    Festiwal Biegowy chyba sobie odpuszczę, póki co nie liczy się do UTMB, a poza tym wolę jednak tę Pragę. Będzie można połączyć ten wyjazd ze zwiedzaniem miasta – nigdy jeszcze nie byłem w Pradze 🙂 .

    PS. Skoro reszta pytań jest do Marcina to jemu oddam głos, a tymczasem odpowiem tylko o co nam chodzi z Sabiną 🙂 . Nie mamy nic do niej oczywiście, oprócz tego, że boimy się, że nam dołoży na jakichś zawodach 🙂 . Dziewczyna jest strasznie mocna – mnie już wprawiła w kompleksy, muszę pojechać kiedyś na Przejście Kotliny i poprawić jej wynik 😉 . Moim zdaniem Sabina to dobry materiał na drugą Magdę Łączak 🙂 .

  12. Kuerti mówi:

    A Ty Maciej planujesz jakieś starty w tym roku na TP50/100? Widziałem, że brałeś udział w Dymnie, będzie kontynuacja? 🙂

  13. sebas mówi:

    Gratulejszon Kuerti! Ladny wynik

  14. Paweł mówi:

    Maciej,

    Andrzej Buchajewicz jest rzeczywiście mocny, jedenaście lat starszy ode mnie a na ulicy jest nawet minimalnie szybszy (2:58 maraton, 1:24 półmaraton – wyniki z tego roku). Jest jednym z trzech zwycięzców tegorocznego Harpagana. Skoro Marco Olmo wygrał UTMB jak miał sześćdziesiątkę na karku to i przed Andrzejem jeszcze sporo szans. A z tego co mówił biega dopiero od kilku lat. Na Rzeźnika właśnie dobraliśmy się razem, bo mamy podobne wyniki i podobne osiągnięcia.

  15. sahib mówi:

    Do tego co napisał Kuerti o Sabinie mogę tylko jedno dodać: chciałbym żeby ta młoda osoba dopisywała kiedyś przy swoim nazwisku Sherpas Raidteam.
    Po:
    Wczoraj wybrałem się na 5 kilometrowy trening biegowy (pierwszy po rzeźniku). Po raz pierwszy poświęciłem aż 15 min. na rozciąganie przed biegiem. Zaciskając zęby z bólu nie byłem w stanie nadążyć za Ulą. Pomimo, że ona specjalnie zwalniała. Na nasze drugie piętro wdrapywałem się po schodach chyba przez minutę. Bez poręczy nie dałbym rady.
    Czy tak zawsze wygląda „po rzeźniku”?
    Nie! Tylko wtedy jak robi się rzeźnika za biurka.
    Serdecznie odradzam 😉

  16. Sabinchen mówi:

    Heh, to dobrze, że jak to ujął Kuerti ‚nic do mnie nie macie’ :). A dla mnie Rzeźnik był startem, którego obawiałam się od grudnia, chociaż wiedziałam, że bieganie w górach to raczej moja mocna strona. Ale mój partner, Mirek Kot, rok temu wygrał Kotlinę, dokładając mi jakieś 3 godzinki. Z tej obawy, że mnie na Rzeźniku wykończy, udało mi się przez te kilka miesięcy do niego dorównać :). W naszym czasie (12h 27 min) jest sporo jeszcze do poprawienia, ale jestem zadowolona, bo biegam dopiero od 1,5 roku a przede wszystkim świetnie się bawiłam.
    Wydaje mi się, że czas Magdy jako kobiecy rekord pobity nie zostanie, no chyba, że ona sama z nim będzie walczyć.
    Sahib, też wczoraj wznowiłam treningi. Wiedziałam, że bieganie nie będzie jeszcze komfortowe, więc zdecydowałam się na rower. Na razie startuję w Funexsports, ale jakby Wam się kiedyś przypadkiem przytrafił brak dziewczyny do startu, to chętnie 😉

  17. Maciej mówi:

    Kuerti,

    Tak, mam zamiar startować w TP 50/100. Kiedy? Nie wiem. Ale chęci są.
    Na Dymnie biegłem w Cascadiach. Można kupić u mnie/nas w sklepie ERGO.

    Czyli Ty Rzeżnika nie „odchorowałeś” jak Marcin. Twardy gość jesteś zatem…lub dobrze wytrenowany.

    Paweł,Marcin,

    Dzięki za wypowiedzi.

    Sabina,
    Czy starty w teamie Funexsport nie uniemożliwiają Tobie startów w ramach innych teamów?

    Kuerti,

    2. Patrzyłem na wyniki. Bardzo dużo drużyn niekompletnych? Jak to rozumieć? To można biec solo?
    Nikt kto biegł solo nie dobiegł do mety ???
    3. Jakie cut offy / limity obowiązywały ?

    4. Haredcore Was nie kręci ?

    5. Jakie najbliższe plany startowe macie ?

    Pozdr..
    Maciej /Niezła Korba

  18. Krolisek mówi:

    Maciej, odpowiem Ci na punkty 2 i 3. Nie można biec solo, kiedyś można było na trasie zmieniać partnerów (jeśli wysypało się po jednym partnerze z dwóch teamów to ci pozostali mogli kończyć razem). W ten sposób skończył kiedyś Rzeźnika Petro. W obecnym regulaminie jest to niemożliwe, czyli jest jak w rajdach – jeśli jedna osoba schodzi z trasy, to schodzi cały zespół. W tym roku były jeszcze dopuszczone trójki – ale od przyszłego roku nie będzie to możliwe, jak zapowiedział Mirek (org) na zakończeniu.
    Limity są ostre – pierwszy na Przeł. Żebrak to 6.00 rano. Potem kolejne przepaki mają swoje limity i zdarza się, że zespół się nie mieści i nie może biec dalej. Limit całej trasy to 16 h.
    Dodatkowo obowiązuje limit wybiegnięcia na pętlę hardcore z Ustrzyk (nie pamiętam konkretnie jaki).
    Fajnym pomysłem jest to, że czas otwarcia poszczególnych punktów kontrolnych jest wydrukowany na odwrocie numeru startowego – ściągawka cały czas pod ręką.

  19. Maciej mówi:

    OK, Ula.

    Niby rozumiem, a niby nie.
    Bo jak patrzę na tabelę wyników to widzę:
    Drużyny kompletne
    Drużyny niekompletne.
    Co to są te drugie?

  20. Jacek mówi:

    „Na nasze drugie piętro wdrapywałem się po schodach chyba przez minutę. (…) wtedy jak robi się rzeźnika za biurka.”

    Pamiętam powrót do domu po swoim pierwszym starcie w DInO Trophy – w 2005, przedtem nigdy nie byłem na trasie bez przerwy choćby 10 godzin, a tamte zawody od startu do mety miały prawie półtorej doby, w tym odpoczynku na przepakach nazbierało się może 3-4 godziny. Mieszkam na trzecim piętrze, do domu dojechałem w niedzielę na tyle późnym wieczorem, że wchodząc na klatkę schodową musiałem zapalić sobie światło. Na drugim piętrze musiałem je zapalić jeszcze raz, bo zgasło 🙂 Kilka dni później sprawdziłem i okazało się, że świeci się 5 minut 🙂

  21. Krolisek mówi:

    Macieju,
    „drużyny niekompletne” mają podane czasy do Żebraka, Smereka, dwie do Berehów. Żadna z nich nie ma podanego czasu mety, bo do mety nie dotarły.

    Nazwa „niekompletne” jest trochę niefortunna. Powinno być „drużyny, które się wycofały/nie zmieściły w limicie” czy coś w tym stylu.

  22. Paweł mówi:

    By wybiec na wersję hardcore trzeba zrobić wersję podstawową w nie więcej niż 12 godzin. Czyli być w Ustrzykach przed 15:30. Limit ukończenia wersji wydłużonej jest taki sam jak podstawowej: 16 godzin.

  23. Kuerti mówi:

    Maciej,

    Byłem wczoraj na krótkim treningu, było ok, tętno w normie, prędkość nieco wolniejsza, no i bolały mnie uda – nigdy wcześniej nie miałem tak po zawodach, raczej ogólnie byłem zmęczony, czy bolały mnie nogi, a tutaj tylko mięśnie czworogłowe. No ale nigdy wcześniej nie biegałem tyle po górach na raz.

    Hardcore? Nie, to mnie zupełnie nie kręci. Bo i dlaczego miałoby? Gdyby tyle wynosiła oficjalna trasa Biegu Rzeźnika, to tak. Ale w takim wypadku ja nie widzę sensu się mordować.

    Co do najbliższych planów startowych.. u mnie póki co raczej przerwa od rajdowania (na pewno pojadę na Grassora, a później ewentualnie jakieś niezobowiązujące starty na WSS i Izerskiej Wyrypie, ale czy tam wystartuję, to decyzję podejmę w ostatniej chwili – jeśli myślisz o TP50 to może się pościgamy 🙂 ). Potrzebuję teraz trochę wolnego od rajdowania. Nastawiam się za to na jesień. Mamy plany obstawić The Harz w sile dwóch timów, może Wisła. Myślimy mocno też o MPAR.

    A team teraz wybiera się na On Sight, a później Marcin, Maciek i Damian jadą na Mazovię 24h.

    Jacek,

    Ładna historia! 🙂 . Nie zazdroszczę 😉 .

  24. jip mówi:

    Grzegorz, leniwcu jeden ! ;D

    Mam pytanie z innej beczki, o Brooks Cascadia. Jak oceniasz system amortyzacji w tym bucie? Możesz porównać go do Nike np. Pegasusa, albo Asicsa Gel Kayano?

  25. Adamo mówi:

    Kuerti,

    Gratulacje!!!
    Napisales cos o bolu tulowia podczas Rzeznika.
    „Bolały mnie za to plecy, już nie pierwszy raz i muszę się tym koniecznie zająć. Taki jakby ucisk pomiędzy kręgami, najbardziej mi to dokuczało oczywiście przy zbiegach.”
    Poki pora proponuje pilnie popracowac nad tym. Niestety jest tak, ze szybko wzmacnia sie nogi i glowne miesnie a korpus daje sobie jakos rade. Pozniej niestety przychodzi taki moment, ze zaczyna on wysiadac. Czasami wrecz dramatycznie.
    Czym bardziej zaawansowany trening tym wiecej trzeba czasu poswiecac „tym pierdolom”. Paradoksalnie zawodowcy trenujac 2-3 razy dziennie maja wiecej czasu nie tylko na dodatkowe wb2 czy tempowki ale okolotreningowy oklad w postaci cwiczen ogolnych i treningow regeneracyjnych.
    Czesto okazuje sie tez ze wzmocnienie tych malo „waznych” miesni moze przyniesc wiecej pozytku przekladajacego sie na tempo niz glowne dania treningowe.
    Takie bole plecow moga byc tez poczatkiem lancuszka-jak boli jestesmy w zlej pozycji co obciaza inne stawy itd. itp.
    Niebezpieczne jest tez przesiadyanie w zlej pozycji przed komputerem. Sprawdz czy ostatnio nie miales problemow z prawidlowa postawa podczas pracy przy kompie – podkurczone nogi, pokladanie sie na klawiaturze, ogolne uczucie sztywnosci przy dluzszym posiedzeniu

  26. Magda mówi:

    Kuerti,
    jak to się stało, że nie widzieliśmy się ani przed ani po ani w trakcie zawodów? Chowaliście się;)
    To niestety wada tej imprezy w stosunku do rajdów, nie ma kiedy usiąść pogadać, ect.
    Krolisek, dzięki za uśmiech na przepakach – to bardzo poprawia humor.
    Dziękuję wszystkim za miłe słowa na forum i na trasie 🙂
    Chłopaki, napiszcie coś o imprezie w Pradze, na którą chcecie się wybrać. Może jakiś link do strony, chętnie sobie poczytam.
    My aktualnie przygotowujemy się do Tovtry. Nie możemy sobie odmówić pościgania się w tak urokliwej okolicy.
    pozdrowienia
    Magda Łączak

  27. Maciej mówi:

    Magda,

    Powiedz coś o Waszych przygotowaniach do Rzeźnika?

    Z relacji na Bieganie.pl wiem, że trenowaliście w Alpach Wysokich. Jak wygladały te treningi?
    Jak Wy na te wszystkie starty znajdujecie czas ?
    http://bieganie.pl/?show=1&cat=116&id=1888

    Jip,

    Jeżeli możesz, to zapraszam do sklepu ERGO – Centrum Biegowe w Warszawie. Tam dobierzemy Ci buty.

    Opis Cascadii znajdziesz tu:
    http://brooks-running.pl/produkty/obuwie-meskie/Trail/CASCADIA-5.html

    Kayano tu:
    http://www.asics.pl/running/products/gel-kayano-16-men/

    Pegasus tu:
    http://inside.nike.com/blogs/nikerunning_news-pl_PL/2009/09/10/nike-air-pegasus-26-id-zaprojektuj-prawie-wszystko

    Cascadia to but trailowy. Kayano i Pegasus nie.

    Zwracam uwagę, że najważniejszy jest dobór buta do charakterystyki biegu / kroku biegacza.
    44% kontuzji to wynik złego doboru.
    Zapraszam na stronę sklepu: http://www.ergo-sklep.pl.

    Pozdr..
    Maciej/Niezła Korba

  28. Kuerti mówi:

    Magda,

    Żeby tradycji stało się zadość 🙂 . Witam na PK4! 🙂 . Przynajmniej od tej komentującej strony.

    Chyba byłem onieśmielony Waszym (a w zasadzie Twoim) wynikiem, co tu dużo mówić, „pozamiataliście”, jeszcze raz gratulacje, kapitalny wynik!

    Co do tej imprezy w Czechach (chcecie jechać na UTMB za rok?), to jest to jakaś kameralna impreza i chyba nie stricte biegowa, sądząc po zdjęciach i czasach zwycięzców, mieliśmy sprytny plan z Marcinem, żeby powalczyć tam o dobre miejsce, ale jak przyjedziecie z Pawłem to pokrzyżujecie nam plany 😉 . Zartuję.

    http://www.dalkovepochody.cz/ps.htm – tu link do strony. Generalnie fajne jest to, że – zawody są tanie, są stosunkowo blisko, pod Pragą, czyli można połączyć przyjemne z pożytecznym, porajdować i pozwiedzać. Traska chyba też fajna, po trochę górek jest.

    No i najważniejsze, powód mojego startu tam – to zbieranie punktów do UTMB, za start są 3 pkt. Z tymi z Rzeźnika akurat będziemy mieli wymagane 5 pkt.

    Jip,

    Niestety nie mam porównania z podanymi przez Ciebie modelami, z Brooksów natomiast jestem bardzo zadowolony. Jak na but trailowy, to mają bardzo dobrą amortyzację. Ja ze swojej strony polecam!

  29. Kuerti mówi:

    Adam,

    Przeoczyłem Twój komentarz. Cóż mogę napisać.. zabieram się za GS od moich początków biegania… No i nadal nie potrafię zmusić się do regularnych ćwiczeń…

  30. jip mówi:

    Macieju,
    chodzi mi o skuteczność amortyzacji, o porównanie systemów, o ich miejsce względem siebie, wiem, że pegasus to biegówka a cascadia to trail, ale mimo to porównanie takie jest mi potrzebne

    Kuerti,
    kontynuując krótką wcześniejszą myśl: „Grzegorz to dla mnie taki dziwny człowiek” (parafrazując Maternę) pomarudzi, pomarudzi, ponarzeka … ale naprawdę jak pobiegnie to miło potem popatrzeć i poczytać o tym … i jedyne na co może wtedy pomarudzić to na swoje marudzenie 😉 ten jego mechanizm startowy zawsze wywołuje uśmiech na twarzy 🙂 No i tak też było jak widzę na Rzeźniku, no chyba że się mylę

    spróbuj pls porównać cascadie do tego w czym biegasz lub biegałeś (nieważne czy to trail czy biegówka) i umiejscowić gdzieś w tym brooksa, co jest lepsze, co gorsze, co porównywalne, thxia

  31. Magda mówi:

    Dziękuję za powitanie! Faktycznie do „nadaktywnych komentatorów” to ja nie należę.
    Jeszcze raz dziękuję za gratulacje i ja również gratuluję wszystkim, nie tylko tym którzy do mety dotarli, ale też tym którzy walczyli i tym razem polegli.
    Prawdą jest, że w tym roku wybiegaliśmy dużo kilometrów, choć nie mam pojęcia ile.
    Faktycznie pojechaliśmy tydzień po AT do Włoch w dolomity na wakacje i trening w jednym. Postanowiliśmy w ramach odpoczynku od pracy zrobić sobie obóz treningowy.
    Codziennie o 8 szliśmy na poranne wybieganie. Biegaliśmy około 1 godzinki. Wracaliśmy na śniadanie i przed południem wychodziliśmy na drugi dłuższy trening.
    W zależności od pogody, która była niestety deszczowa szliśmy na kilkugodzinną (do 4 godzin) wycieczkę. Taki marszobieg. Czasem jak pogoda pozwalała jeździliśmy na rowerach, też tak do 4 godzin. Wielką zaletą alp są duże przewyższenia.
    A czas na trenowanie i startowanie: bywa różnie. są okresy kiedy jest i czas i siły, a jest czas kiedy się zapuszczamy. Ostatnie lata trenowaliśmy o startowaliśmy raczej bez większego zaangażowania. W tym roku chcieliśmy przycisnąć rajdowo, toteż chcieliśmy bardzo jechać na początku sezonu na taki trening, szczególnie że zimę ja dobrze przepracowałam, a Paweł… no cóż, ma talent.
    A te Czechy to dla nas interesujące zwłaszcza ze względu na bliskość i rzecz jasna na punkty. Jeszcze nie podjęliśmy ostatecznej decyzji, ale jest iskierka nadziei, że może pojechalibyśmy pobiegać po Mt Blanku.
    Zastanawia mnie tylko, po jakiej nawierzchni i czy po górach biega się w tej Pradze, bo ja to chętnie ale po terenie i górach. Niestety nie znalazłam na stronie żadnego opisu trasy.
    Nie musisz się Kuerti martwić o wynik, jeśli w takim tempie progres robisz 🙂
    Sorry za dłużyznę
    Można nie czytać 🙂
    pozdrawiam
    Magda

  32. Kuerti mówi:

    Jip,

    Dawno już nie marudziłem, a tak naprawdę to też nie było prawdziwe marudzenie w starym stylu 🙂 .

    Co do butów. Miałem kiedyś terenowe Asicsy (nie pamiętam nazwy modelu) i New Balance (909) – te pierwsze fajne, takie zwinne, dobrze leżały na stopie, czułem się w nich pewnie, ale nie były tak stabilne i nie miały tak dobrej amortyzacji jak Brooksy. New Balance już bardziej przypomina Cascadie, ale też nie ma tego uczucia komfortu, tej stabilności co Brooks. Jak dla mnie, na długi dystans to Brooksy to do tej pory najlepsze buty w których biegałem.

    Magda,

    To wcale nie był długi komentarz 🙂 . Co do „obozów treningowych” – przed AT byłem na tygodniowej wycieczce rowerowej z sakwami, przyjemne z pożytecznym. Bo i wyjazd się udał i moc w nogach została do AT. Fajnie sobie tak łączyć wypady turystyczne z budowaniem formy.

    Te Czechy muszą być trailowe – w końcu do UTMB zalicza się tylko biegi trailowe.

  33. jip mówi:

    Kuerti,
    dlatego im mniej marudzenia w tym „marudzeniu” widzę tym szerszy wywołuje to uśmiech 🙂 pójście do przodu jest bardzo fajną rzeczą.

    I dzięki za porównanie z trailami. Możesz jeszcze porównać Brooksy do zwykłych biegówek (jeśli takich używasz)?

  34. Kshysiek mówi:

    Kuerti – uwaga techniczna. Autorem zdjęć z Biegu Rzeźnika jest Marcin Rygielski, znany między innymi z organizowania Transcarpatii. Pozdrawiam

  35. Kuerti mówi:

    Poprawiłem, dzięki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Back to Top ↑
  • TUTAJ PRACUJĘ

  • FACEBOOK

  • OSTATNIE KOMENTARZE

    • Avatar użytkownikaYou got 38 163 USD. GЕТ > https://forms.yandex.com/cloud/65cb92d1e010db153c9e0ed9/?hs=35ccb9ac99653d4861eb1f7dc6c4da08& i6xbgw – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaPaweł Cześć. Że niby 100 km w terenie to bułka z masłem? Że 3 treningi w tygodniu po godzince wystarczą? No... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaTrophy Superstore... trophy store brisbane Constant progress should be made and also the runner must continue patiently under all difficulties. Most Suppliers Offer Free Services... – WIĘCEJ
    • Avatar użytkownikaRobbieSup https://pizdeishn.com/classic/365-goryachie-prikosnoveniya.html - Жесткие эро истории, Лучшие секс истории – WIĘCEJ
    • Older »
  • INSTAGRAM

    No images found!
    Try some other hashtag or username
  • ARCHIWA